Zanzibar 2020
Zanzibar 2020, czyli życie i kitesurfing na Zanzibarze
Mamy dla Was opowieść prosto z serca tanzańskiej wyspy Zanzibar, z małego miasteczka Paje, afrykańskiej mekki kitesurfingu. Opowiadają nasi instruktorzy: Dominik i Dominika.
Dominika: Uwielbiam tutaj po prostu pójść na plażę codziennie rano i obserwować ocean, pogodę, lokalnych ludzi i turystów. Nigdy się nie nudzimy, codziennie poznajemy nowe osoby. Lokalna społeczność jest otwarta na każdego, wystarczy być po prostu miłym dla drugiego człowieka i zaraz dostajemy zaproszenie na rodzinny obiad! Tubylcy nie oczekują niczego i pomimo biedy czerpią z życia więcej niż europejczycy. Każdy z nas mógłby się od nich nauczyć, jak żyć szczęśliwie, a także jak żyć zgodnie w społeczeństwie, czego tak bardzo nam w dzisiejszej Polsce brakuje.
Co wieczór, pomimo trudnego i pracowitego dnia, lokalni po ciężkiej pracy wychodzą wieczorem na zachód słońca. Nie widzę większych podziałów, wszyscy spędzają po prostu razem czas, rozmawiają, cieszą się chwilą... Dla mnie to jest niesamowite! Tutaj nie da się czuć samotnie. Żadnych tajemnic. I Paje jest najlepsze ze wszystkich miejsc na wyspie!
Dominik: Na Zanzibarze siedzimy już miesiąc, a ciągle zaskakują nas nowe rzeczy. Może od początku.
Przylecieliśmy na tą ciepłą i rajska wyspę 10 grudnia. Samolot wylądował około 23, więc było już ciemno, nic nie było widać. Wysiadając z klimatyzowanego aeroplanu zapoznaliśmy się z tutejszym klimatem. Uderzenie ciepła i wilgoci było dla nas całkiem nowym, aczkolwiek ciekawym doświadczeniem. Nasz kolega, jednocześnie właściciel ośrodka New Jambo Bungalows w którym jesteśmy zakwaterowani, przyjechał po nas na lotnisko, zapakował nasze skromne 100 kg bagażu do samochodu i ruszył z nami w drogę.
Zanzibar - Paje
Po drodze do miejscowości Paje, czyli wschodniej części wyspy, zatrzymaliśmy się na lokalnego streetfood'a. Afrykanin stojący przy czymś, przypominającym wózek z hoddogami, uśmiechnięty od ucha do ucha, przygotowywał tutejszy przysmak - Zanzibar pizza. Niech was nie zmyli nazwa tego dania (!), gdyż przypomina ono bardziej omlet - na słodko lub słono - niż włoską pizzę!
A samo Paje? Zachwyca kolorami, owocami, przyprawami i lokalnymi streetfoodami. Ludzie są tutaj po prostu niesamowici! Pomimo faktu, iż nie mają praktycznie niczego, są bardzo otwarci, życzliwi i uśmiechnięci. Mamy tutaj wielu przyjaciół, pomimo iż jesteśmy w Paje dopiero od miesiąca. Każdego dnia przychodzi ktoś nowy albo wpada na nas "stary znajomy" i zawsze znajduje czas na rozmowę, żarty, czasami i wsparcie.
Pole, pole
Ich Pole pole, czyli po polsku "powoli, powoli" nabiera dla nas nowego kształtu. Na początku nas to denerwowało. Jesteśmy przecież przyzwyczajeni do tego, że jak mamy coś zrobić - to od razu, szybko, bez grymaszenia. A tutaj "pole, pole" to system działania. Jeżeli trzeba coś zrobić, to się zrobi, jednak na spokojnie i bez pośpiechu. Zero spiny, zero nerwów. Dodatkowo, dzięki temu nastawieniu każdy wydaje się tu być szczęśliwy, zrelaksowany, uśmiechnięty i nie zajmujący się codziennymi problemami.
Kitesurfing na Zanzibarze
I wreszcie, co do miejsca na kajta - po prostu rewelacja! Jedno słowo opisujące wszystkie zagadnienia dotyczące spotu. A w szczegółach? Wiatr mocny, równy, jednostajny. Woda oceanu ciepła, przejrzysta i płaska. W czasie przypływu robią się fajne falki, dzięki czemu można ćwiczyć wyższe, agresywniejsze skoki.
W odległości około kilometra od plaży w głąb oceanu jest rafa pełna pięknych, kolorowych żyjątek, a za nią fale dla miłośników WAVE'a. W krajobrazie rozciągają się piękne widoki na białe, koralowe plaże, które przyozdabiane są przez cień rzucany przez wysokie kokosowe palmy.
Sprawdź również ofertę kursów kitesurfingowych
Jedzonko!
Gdy już mamy dość pływania - a tego nigdy za wiele - chowamy się w cieniu pod palmowym parasolem i chłodzimy się pijąc mleko, ze świeżo zerwanego kokosa. Na deser dobijamy się świeżym mango i ananasem. Te rzeczy wydawać się mogą Wam zwyczajne, jednak ich smak jest nieporównywalny ze smakiem owoców z supermarketu.
Czas tu płynie zupełnie inaczej i wydaje mi się, że przywykliśmy już do tego ichniejszego "Pole, pole". Ten styl życia w zupełności nam odpowiada, czujemy się spełnieni, szczęśliwi, tak samo jak nasi kursanci, którzy również są oczarowani wyspą. Ludzie którzy nas otaczają dają nam power do działania, bo wywołują uśmiech na naszych twarzach przez cały dzień.
Każdy kto marzy o małym resecie, o odpoczynku od zmartwień i chwili wytchnienia powinien tu przyjechać by poznać masajska kulturę i doznać tego czego my doświadczamy, czyli spokoju, relaksu i radości z życia.
Jambo! I do zobaczenia na Zanzibarze.
Dominik i Dominika
0 komentarze/y